Pojednania ciąg dalszy… (adwentowe przygotowania II)
Pielgrzymi maszerujący przez kilka dni w trudzie na Jasną Górę widzą z daleka jeden z wielu na jurze krakowsko-częstochowskiej pagórków o nazwie „Przeprośna Górka”, a na nim kościół. Mimo, że celem podróży jest sanktuarium Matki Bożej, idą na tą górę – o dziwacznie brzmiącej nazwie – z wielką nadzieją pojednania z rodziną, współbratem czy przyjacielem… Ze łzami w oczach podają sobie ręce, tulą się na znak pokoju, przepraszając jeden drugiego. Potem tę nadzieję pojednania zanoszą przed oblicze Maryi dobrej Matki i Pocieszycielki strapionych. Przybywają również coraz liczniej do Sanktuarium Krwi Chrystusa, aby tu przed Jego Przenajdroższą Krwią zapłakać nad swoim marnym losem i błagać o wszelkie potrzebne łaski dla rodzin, które coraz częściej atakuje zło pod najróżniejszymi postaciami.
Rodzina to taki Boży skarb dla rodzaju ludzkiego. Skoro Jezus narodził się w rodzinie, to znaczy, że Bóg nie znalazł lepszego sposobu, aby objawić nam swoją wcieloną Miłość oraz wartości wypływających z przywileju posiadania rodziny.
To właśnie tu uczymy się kochać i przebaczać, tolerować jeden drugiego, pojednywać się, kiedy przyjdą dni ponure i ciężkie. Od urodzenia gromadzimy wszelkie klejnoty tego Boskiego dziedzictwa w familijnym skarbcu i pilnujemy go, aby nikt nie mógł się do niego wedrzeć.
Jednak na każde bogactwo tego świata znajdzie się amator – ktoś, kto będzie chciał go ukraść, podstępem zagrabić, robiąc z naszych „pereł i diamentów” użytek dla siebie. Nieraz latami czyha w ukryciu, aby wedrzeć się przez uchylone drzwi sejfu i wydobyć z niego wszystko, co najcenniejsze. Zdarza się też nierzadko, że sączy w nasze ognisko domowe jad zgnilizny. Kropla za kroplą zabija rodzinę i ta, zanim się spostrzeże, jest już po ludzku za późno na rozmowę i pojednanie. Jest już za późno, aby szybko zamknąć drzwi skarbca i zachować choć trochę, tego co jeszcze mogło ocaleć. Rodzą się wtedy przemoc, pijaństwo, zdrada, niedbałość o dzieci, które z kolei przez brak stabilizacji, zrozumienia, czy nawet miłości uciekają z domu, popadają w nałogi, wplątują się w sekty lub nieodpowiednie towarzystwo. Tak też widzimy, że grzech rodzi grzech, a brak Miłości zabija potrzebę pojednania.
Poprzez takie bolączki w rodzinie coraz częstszym problemem staje się wyrzucenie przez ludzi Pana Boga ze swoich serc. Każdy ma prawo upadać, wszyscy możemy popełniać grzech, ale czy umiemy z niego wyjść? Odwrócenie się od Bożego Miłosierdzia zamyka nam jednocześnie drogę do pojednania z Nim. Bez Chrystusa w sercu zaczyna się nam wygodniej żyć, gdyż łatwiej nam zapomnieć o mszy świętej (o czym mówi trzecie przykazanie), uczynić z komputera, telewizora, hazardu, dyskoteki, itp. bożka – choć jest napisane: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną; zrobić karierę – bo możemy np. ominąć siódme i dziesiąte przykazanie, które mówi nie kradnij i nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego, która jego jest; bo możemy oddać matkę do domu starców, a na ojcu dopuścić się eutanazji – i zgrzeszyć przeciwko czwartemu przykazaniu: czcij ojca swego i matkę swoją; bo możemy zdradzić współmałżonka – będąc przeciw szóstemu przykazaniu: nie cudzołóż; bo możemy dopuścić się aborcji – gdyż nie pamiętamy, że w piątym przykazaniu powiedziane jest: nie zabijaj; czy też nie mamy już skrupułów na obgadywanie i jątrzenie wśród znajomych – grzesząc jednocześnie przeciwko ósmemu przykazaniu: nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu…
…Szatan boi się Miłości i spokoju w rodzinie, szatan wścieka się na tych, co szukają pocieszenia w ramionach Maryi, ale najbardziej boi się Krwi z Krzyża – Zbawczej „Wody Życia”, do Której przybywają pątnicy ze wszystkich stron świata, aby tu w Sanktuarium Krwi Chrystusa w Częstochowie powstać i odnaleźć na nowo Boga, doświadczyć nadziei lepszego życia i wewnętrznego uzdrowienia, aby kiedy spojrzą na twarz zakrwawionego Jezusa doznać nawrócenia, a przez pokutę pojednania.
Tak też się stało z pewnym niewierzącym aktorem Pietro Sarubbi, zupełnym agnostykiem, którego Mel Gibson obsadził w roli Barabasza w filmie pt. „Pasja”. Na planie filmowym, gdy odtwarzał tę rolę spojrzał na Jezusa… i do dziś widzi to spojrzenie pełne miłości, dobroci i oddania. To jedno spojrzenie zapuchniętych od bólu oczu miało taką siłę i było tak żywe, że przemieniło całkowicie życie osobiste i rodzinne aktora. „Barabasz jest symbolem naszej cywilizacji. To zamiast niego Chrystus zajął miejsce na krzyżu. W samym filmie Pietro Sarubbi, nie wypowiadając słowa, w sposób mistrzowski zagrał rolę dzikiego, brutalnego Barabasza. Poza filmem, ale przecież dzięki filmowi, aktor zagrał rolę życia, własnego życia, w którym jego słowa już nie są rolą, ale świadectwem człowieka szczęśliwego i spełnionego.” (za: www.wydsal.pl). Jest to dowód na to, jak Bóg może działać w życiu każdego z nas, w życiu moim i twoim. Przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i z wielką mocą, przemienia nasz los jednym spojrzeniem.
Nie utraćmy tej możliwości i korzystajmy z tej wielkiej łaski, przybywając do Najdroższej Krwi, która jest naszym ratunkiem i ukojeniem.
Iwona Łucka
Comments:0
You must log in to post a comment.