Krew Chrystusa objawia nam miłość Boga
Bóg jest Miłością, jest najlepszym Sędzią i osądza nasze serce, to jest nasze sumienie, lepiej niż my sami. On zna nas dogłębnie i wie, czy Go kochamy. Jest Sędzią pełnym miłości, który troszczy się o każdą osobę.
Z Ewangelii św. Jana (J 3, 16–18)
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
Refleksja
Bóg w swej najgłębszej rzeczywistości jest Miłością. Przez swoje przyjście na ziemię objawił nam to sam Jezus Chrystus. Ojciec posłał Go do nas, jako Baranka na świętą ofiarę, aby uwolnił nas od grzechów. W Nim Bóg objawił się nam jako Miłość. Historia człowieka splata się cudownie z historią miłości Boga do niego, miłości miłosiernej i ojcowskiej.
Jezus wywyższony na krzyżu, na nowo został wprowadzony do chwały Ojca. Aby zostać zbawionym, trzeba wpatrywać się w Chrystusa na krzyżu, to znaczy wierzyć, że jest On jedynym Synem Ojca. Wtedy doświadcza się oczyszczenia poprzez wodę wypływającą z Jego przebitego boku, która pozwala nam kontemplować i wejść w ten cudowny wymiar Bożej miłości.
Trzeba, abyśmy przekonali się, jaką miłość Bóg ma dla nas, po to, aby żadne utrapienie i rozpacz nie powstrzymywała nas w dążeniu do Niego. I był dla nas konieczny ten wspaniałomyślny znak krzyża, po to, aby wykluczyć jakąkolwiek możliwość niewiary w miłość Boga do nas. W ten sposób postąpił Bóg w stosunku do nas, abyśmy mogli wzrastać w Nim poprzez siłę Jego miłości.
Z „Listów” św. Katarzyny ze Sieny (list 4, 13 e 55)
Nie można zobaczyć prawdziwej miłości, jeśli dusza nie kontempluje niezmierzonej dobroci Boga, która nie oszczędzała się dla nas na drzewie najświętszego krzyża i gdzie tylko miłość trzymała Go tam przygwożdżonego.
I nie możemy w to wątpić, kiedy patrzymy na Krew pokornego i niepokalanego Baranka, ponieważ Chrystus, rozciągnięty na krzyżu, obolały i cierpiący pragnienie, ukazuje nam, że najwyższy i wieczny Ojciec, kocha nas miłością nieskończoną. Rzeczywiście, bo kiedy byliśmy jeszcze nieprzyjaciółmi przez popełnione grzechy, ofiarował nam swojego jednorodzonego Syna, który dał nam życie, biegnąc, jakby zakochany w okrutnej śmierci krzyżowej, którą poniósł dla naszego zbawienia.
Widzicie zatem, jak Jego Krew, przelana na tym krzyżu, usuwa wszelką naszą wątpliwość, która może nas jeszcze trapić. Kiedy w naszych rozmyślaniach wspomnimy o Krwi Chrystusa ukrzyżowanego, natychmiast nasz umysł skłania się do jej kontemplacji. Gdzie napotykamy Krew, tam widzimy ogień Bożej miłości, miłości niezmierzonej, nasiąkniętej tą Krwią, ponieważ z miłości była przelana i za nas ofiarowana.
A zatem dusza zatapia się w tej Krwi; zatapia i zabija wszelką swoją złą wolę, która często buntuje się wobec swego Stworzyciela; odrzuca od siebie każdą egoistyczną miłość i odziewa się w odwieczną wolę Boga, wolę, którą zakosztowała i odnalazła w boskiej Krwi.